a.zarzeczańska a.zarzeczańska
6022
BLOG

Triumf faszyzmu

a.zarzeczańska a.zarzeczańska Polityka Obserwuj notkę 247

 Jeśli ktokolwiek, kto obserwował dzisiejszy "Marsz Niepodległości" organizowany m.in. przez Obóz Narodowo-Radykalny, twierdzi, że jego uczestnicy są patriotami, to proponuję delikatnie stuknąć się w czoło. Jeśli ktokolwiek uważa nazywanie tych uroczych chłopców (przepraszam, dziewczęta też się tam znalazły) "faszystami" za nadużycie, proponuję to samo. Jeśli zaś ktokolwiek z Państwa uważa wychwalanie nazwiska Rudolfa Hessa za akt patriotyzmu, to jest mi po prostu przykro, bo o ile nie czuję się szczególnie przywiązana do polskości (chociażby dlatego, że czuję się bardziej przywiązana do śląskości), tak z szacunku do ofiar Rudolfa Hessa i spółki jestem zniesmaczona (choć to wyjątkowo delikatne słowo) tym, że takie deklaracje mają miejsce. W Polsce. A nazywanie tego wszystkiego "Marszem Niepodległości" jest po prostu obrzydlistwem.

 

Przyznam, że tegoroczną blokadę przemarszu faszystów (owszem, nie boję się tego słowa) można ocenić zdecydowanie lepiej niż zeszłoroczną, którą nazwałabym wręcz "piknikiem", w przeciwieństwie do tej dzisiejszej. Nie udało się niestety ostatecznie zablokować przejścia, faszyści teoretycznie odnieśli sukces, jednak z pewną ujmą na honorze. Ich przemarsz nie odbył się głównymi ulicami Warszawy, jak zakładał plan zgromadzenia, lecz nieomal cała trasa przebiegała wzdłuż Wisły, pośród parków i wieczornych ciemności. Co więcej, ich sukces był możliwy tylko dzięki, nie ukrywajmy, policji, która co rusz wyskakiwała z kolejnych ulic i zamykała grupy antyfaszystów (jedną trzymała nawet przez bodaj dwie godziny).

 

Pierwsze poważne starcie przy Podwalu - jednej z trzech blokad (dwie pozostałe to Krakowskie Przedmieście i skrzyżowanie Senatorskiej z Miodową) - grupa narodowców zaatakowała legalne zgromadzenie (bo właśnie takim była każda z blokad), przechodząc nielegalną(!) trasą. A co na to policja? Zaczęła atakować blokujących, pozwalając tym chamom rzucać kostkami brukowymi czy kamieniami, ba, w pewnym momencie intensywnie rozpylała na uczestników blokady gaz pieprzowy (lub jakiś inny, przepraszam, nie znam się na tym). Jedną z ofiar tego gazu, dwudziestokilkuletnią dziewczynę, "wsadziłam" do karetki - z zaburzeniami wzroku, drgawkami i ogromnymi trudnościami w oddychaniu. Gratuluję tym uprzejmym panom dbającym o porządek publiczny (którzy najwyraźniej przestraszyli się dużej grupy faszystów, więc woleli zająć się tymi anty...).Oczywiście takich "historyjek" możnaby opisać wiele, choć, jak można się domyślić, wszystkie są do siebie szalenie podobne.

 

Kończąc te jeszcze gorące wspominki z dzisiejszej akcji krótko odpowiem na notkę Krzysia Wołodźki pt:"Ubekistan nie przejdzie!", w której wyraźnie kpi sobie z tej "pseudorewolucyjnej młodzieży walczącej z faszyzmem". Wiesz, Krzysiu, kiedy nad moją głową "fruwały" kostki brukowe, a w uszach miałam dźwięk okrzyków "Rudolf Hess!", i kiedy oczywiście byłam cholernie przerażona tym wszystkim, myślałam sobie, że to nie jest jednak wybryk bananowej młodzieży w t-shirtach z wizerunkiem Che Geuvary. Myślałam wtedy, że wszyscy, którzy się właśnie tam znaleźli, są w odpowiednim miejscu. Bynajmniej nie dlatego, że przeczytali ostatni tekst Blumsztajna w GW.

 

Bo faszyzm to nie patriotyzm.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka